top of page

Jambo Diani Beach !

Budzę się pomału, odsłaniam okna, niebo jest pochmurne, w nocy padało. Po balkonach biegają małpy, myślę sobie ale uroczo. Za oknami baobab zrzucający liście - to znak, że nadchodzą upały (tak mówią miejscowi). 

Wychodzimy z pokoju rozeznać się w hotelu i okolicy. Wszyscy radośnie witają nas słowem Jambo (cześć), pytają jak się mamy. Leniwie zjadam śniadanie i idę w kierunku plaży. I tutaj na trochę się zatrzymam. 

Wokół nas robi się niemałe zamieszanie, wszyscy lokalni wołają Jambo, Karibu Kenya, pytają skąd jesteśmy, na ile przylecieliśmy, proponują swoje usługi, zapraszają do sklepików, które znajdują się w bocznej uliczce wzdłuż naszego hotelu. Myślę sobie, fajnie ja tylko chciałam iść na spacer. Zaczynam nieśmiało dialog, każdy przestawia się imieniem i prosi żeby zapamiętać, że to właśnie z nim rozmawiałam. Później okazuje się, że panuje tutaj zasada kto pierwszy ten lepszy. Kto pierwszy przedstawi swoje usługi zaklepuje nas sobie na dalsze negocjacje i współpracę. O tym wiedziałam wcześniej, bo nawiązałam kontakt przed przylotem z polecaną w sieci masażystką - Mercy (to ona uprzedziła mnie o tej zasadzie).


Na plaży jest dużo tak zwanych "beach boyów", to lokalni mieszkańcy, którzy na plaży sprzedają wycieczki (w zasadzie wszystko co sobie wymyślimy, jest możliwe do zorganizowania) plaże są publiczne, nie ma wydzielonych hotelowych stref. Nie ma również leżaków na plaży z powodu odpływów i przypływów. Tak! Ocean Indyjski jest niesamowity, podczas odpływu plaża staje się czymś wyjątkowym. Biały jak mąka piasek pod stopami sprawia, że zaczynam czuć, że jestem w raju.  

Nie będę ukrywać, że momentami towarzystwo Kenijczyków na plaży powodowało, że czułam się nerwowa, nie rozumieli że chcę być sama, chcę iść na spacer, pomyśleć, odpocząć. Ale staram się podchodzić do tego z dystansem. Znalazłam na to jednak sposób, po prostu postanowiłam się z nimi zaprzyjaźnić i tak oto kolejne spotkania to rozmowy nie tylko o wycieczkach, breloczkach, magnesach, pamiątkach itp, ale także o życiu, o ich problemach, życiu codziennym, żarty, śmiech do łez, ale również wzruszenia.

Po kilku dniach, miałam wrażenie, że już wszyscy znają moje imię, co było całkiem zabawne. Już pierwszego dnia poznaję na plaży chłopaka, który przedstawia się Yarek (wspominam o nim już tutaj, bo jest jedną z tych osób z którymi mam kontakt do teraz).

Oczywiście w późniejszych dniach zaliczyłam też kilka wtop, jak np. negocjowanie jednej wycieczki  z dwoma różnymi osobami (byłam święcie przekonana, że rozmawiałam z tym samym chłopakiem). Problem polegał na tym, że każdy z nich chciał zarobić, a ja doprowadziłam do niezłego zamieszania. Starałam się wyjść z tego z twarzą, ale czułam się bardzo źle. Widziałam rozczarowane w oczach Maćka - tak się przedstawił. Jamal za to okazał się dość sprytny. 

Wracając jednak do samej plaży, to ja przepadłam w kilka sekund. Te odpływy i przypływy totalnie mnie zachwyciły. Piasek jest momentami twardym podłożem, przez co na plaży często rozgrywane są mecze piłki nożnej (tak, Kenijczycy kochają football używają określenia soccer), miejscowi trenują akrobacje, dzieci biegają, nawet jeżdzą rowerami po plaży.

Hotel jest też bardzo fajny, lubię takie kameralne miejsca, wszyscy się uśmiechają, pytają czy wszystko jest ok. Siadam z kokosem w ręku pod palmami na leżaku z widokiem na Ocean i czuję że zaczynam urlop... jest pięknie ! 

Następnego dnia w planach mamy Mombasę, jestem bardzo ciekawa tego miasta... 


Karolina

コメント


O mnie

Plaża Diani w Kenii

Od kiedy pamiętam serce zawsze mocniej mi biło na myśl o podróżach. Uwielbiam ten dreszcz emocji kiedy kupuję bilety lotnicze i zaczynam plan podróży...

 

Czytaj więcej

 

  • Facebook
  • Instagram

© 2035 by Going Places. Powered and secured by Wix

bottom of page